Porównanie gościnności. Liverpool – Fulham

LiverpoolNie było najmniejszej litości dla przyjezdnych, gdy Fulham zjawiło się w sobotę na Goodison Park, w ramach wyczerpującej, czterodniowej wycieczki po stadionach Liverpoolu. Zespół Evertonu ugotował piłkarzy Martina Jola żywcem, jedenasty rok z rzędu ukazując doskonałość Moyesowskiego sposobu na przybyszów z Craven Cottage. Dziś, The Whites sprawdzą gościnność drugich przedstawicieli miasta Beatlesów, rozgrywając z Liverpoolem na Anfield zaległe spotkanie ligowe. Oczekiwania przed starciem z podopiecznymi Kenny’ego Dalglisha są ciut bardziej optymistyczne, jako, że Fulham, w przeciwieństwie do potyczek na Goodison, zdobywało już punkty na Anfield w Premier League, a do tego gospodarze mogą wystawić mniej lub bardziej rezerwowy skład, oszczędzając największe gwiazdy na sobotni finał Pucharu Anglii.

Choć nad kontynentem, przyroda nabrała prawdziwie majowych barw, dwukrotna podróż Fulham do kolebki brytyjskiego rocka była w założeniu daleka od turystycznej, a jej celem miała być walka o siódmą pozycję w lidze na koniec rozgrywek ligowych. Wszystkie trzy drużyny zajmowały bowiem w przedweekendowej tabeli miejsca tuż za pierwszą szóstką. I tak, jak dla skromnego klubu z południowo-zachodniego Londynu jest to szczyt marzeń, jeśli idzie o krajowe ambicje, tak obie drużyny z hrabstwa Merseyside, o wiele bardziej zasłużone dla rodzimego futbolu, podchodziły do sprawy nieco inaczej. Zarówno dla fanów Evertonu, jak i Liverpoolu, miano siódmego zespołu Anglii nie jest w żaden sposób powodem do dumy, a główną motywacją do rywalizacji z Fulham o ten tytuł jest po prostu chęć ukończenia sezonu wyżej, niż odwieczny rywal zza miedzy. Zwłaszcza dla popularnych The Reds – 18-krotnego mistrza kraju i najbardziej utytułowanej angielskiej drużyny w europejskich rozgrywkach – bycie sklasyfikowanym w takich rejonach ligowej drabinki to prawdziwa katastrofa. Gdy w styczniu 2011 roku, na trenerską ławkę Liverpoolu powracała szkocka legenda Anfield – Kenny Dalglish, a w międyczasie klub przejmowali nowi właściciele ze Stanów Zjednoczonych, w czerwonej części miasta wiązano z tym projektem ogromne nadzieje. Szkot miał całkiem obiecujące pierwsze pół roku jako nowy-stary manager, a inwestorzy zza oceanu nie szczędzili mu pieniędzy na spełnienie transferowych zachcianek. Obecne rozgrywki miały być na Anfield przełomowe – klub miał wrócić do walki o mistrzostwo Anglii, a przynajmniej z powrotem znaleźć się w Lidze Mistrzów. Jest już pewne, że Dalglish nie zrealizuje już nawet drugiego z tych celów, co może oznaczać, że ostatnie spotkanie The Reds w tym sezonie będzie ostatnim dla Szkota w roli szkoleniowca Liverpoolu. Na otarcie łez, kibice z Anfield mogą jednak otrzymać od Dalglisha aż dwa krajowe puchary – w lutym, The Reds pokonali w finale Pucharu Ligi drugoligowe Cardiff, a za cztery dni, zagrają na Wembley z Chelsea o dużo bardziej prestiżowy Puchar Anglii. Tematem tygodnia na Anfield jest zdecydowanie weekendowa potyczka, dzięki czemu The Whites mogą liczyć na personalne roszady w drużynie Liverpoolu, takie jak pozostawienie na ławce rezerwowych Luisa Suareza, który w sobotę strzelił trzy bramki drużynie Norwich.

Najbardziej istotną zmianą względem weekendu w Fulham będzie prawdopodobnie przybycie… Martina Jola, który z powodu choroby nie stawił się na Goodison Park (przekazując obowiązki managerskie Billy’emu McKinlay’owi), ale pojechał z zespołem na dzisiejsze spotkanie. Mecz będzie też szczególnym wydarzeniem dla Johna Arne Riise, piłkarza Liverpoolu w latach 2001-08, który powróci na Anfield po raz pierwszy od tego czasu.

Przewidywane składy:
Liverpool (4-4-2): Reina – Johnson, Skrtel, Agger, Jose Enrique – Kuyt, Henderson, Spearing, Maxi – Carroll, Bellamy
Kontuzje: Adam, Lucas, Robinson
Fulham (4-4-1-1): Schwarzer – Hughes, Senderos, Hangeland, J. Riise – Duff, Murphy, Diarra, Dempsey – Dembele – Pogrebniak
Niepewni: Johnson, Kelly
Kontuzje: Ruiz, Sidwell, Grygera, Etheridge

Biało-czarni fani będą mieli dziś co najmniej jeden wielki powód do radości – Angielski Związek Piłkarski zaplanował konferencję prasową na godzinę 17 czasu polskiego, na której – według wszelkich doniesień medialnych – nowym trenerem reprezentacji Anglii zostanie ogłoszony Roy Hodgson! W sztabie szkoleniowym managerskiej legendy Fulham mają się także znaleźć Ray Lewington oraz Mike Kelly, z którymi Hodgson współpracował na Craven Cottage. Trzymajmy kciuki za taki scenariusz!

Martin Jol już zdrowy
Martin Jol już zdrowy - czy jego piłkarze jeszcze bardziej poprawią mu dziś samopoczucie?

37 myśli w temacie “Porównanie gościnności. Liverpool – Fulham

  1. Macu 1 Maj, 2012 / 17:34

    No ciekawe czy rzeczywiście Daglish mocno przemebluje skład przed finałem FA. Z pewnością byłoby to z korzyścią dla nas. W każdym razie, wbrew wszelkiej logice (no może zgodnie ze statystykami), przed tą potyczką czuję się zdecydowanie lepiej niż przed meczem z Evertonem. Ostatnimi czasy z zasady nieźle graliśmy na Anfield, pamiętam, że ostatnio przegraliśmy dość pechowo (bodaj samobój Pantsa?). Ponadto, historia tego sezonu pokazuje, że po blamażach zespół zawsze mobilizował się i grał dobrze, tak jak po porażce z Man U pięcioma bramkami. W następnym meczu wygryźliśmy remis na Stamford. No i dzisiaj też liczę na jakiś remisik.

    A z tym Roy’em świetna wiadomość. Jestem bardzo ciekaw jak spisze się w tej roli, ale myślę, że ma szanse odnieść większy lub mniejszy sukces. W końcu król wydobywania maksimum z przeciętnych zespołów dostał kolejną bandę przeciętnych zawodników. 😛 😀

    BTW, niestety po dzisiejszym meczu relacja będzie krótka, bo jutro z rana wybieram się na majówkę do biblioteki uniwersyteckiej. ;P

  2. cookie 1 Maj, 2012 / 18:57

    W ostatnich trzech sezonach przegraliśmy tam tylko raz, właśnie rok temu, gdy Pantsil walnął swojaka. Inna sprawa, że ostatnią bramkę na Anfield strzeliliśmy w 2006 roku 😀

    Musi być lepiej, niż w meczu z Evertonem, Liverpool będzie osłabiony, u nas faktycznie działa determinacja w takich momentach. Najprawdopodobniejsze jest jednak dla mnie skromne zwycięstwo Liverpoolu. Mam nadzieję, że nasi schowali dziś w szafie kostiumy drużyny F 🙂 (http://i49.tinypic.com/34ri29w.png 🙂 )

    Dlaczego majówka w takim miejscu? 😀

  3. cookie 1 Maj, 2012 / 20:31

    No, jednak wypadałoby zdobyć coś grając przeciwko takiemu Liverpoolowi:

    Liverpool: Doni – Kelly, Skrtel (c), Coates, Aurelio – Kuyt, Shelvey, Spearing, Henderson, Maxi – Carroll

    Subs: Jones (gk), Enrique, Downing, Carragher, Sterling, Flanagan, Robinson.

    My: Schwarzer – Kelly, Hangeland, Hughes, JA Riise – Duff, Murphy (c), Dembele, Kacaniklic – Dempsey, Pogrebnyak

    Subs: Stockdale (gk), Baird, Kasami, Etuhu, Frei, Sa, Briggs

    Cieszy bardzo Alex Kaca, na to liczyłem ale nie odważyłem się go wstawić do przewidywanego składu. Ciekawe, co zaprezentuje przeciw byłej ekipie i niech Jol daje mu grać do końca sezonu, bo niewykluczone, że chłopak znajdzie się w szwedzkiej kadrze na Euro.

    Choć sam Shreku jednak cały czas chory, eh, bzdury prasowe to wszystko 😛

  4. Macu 1 Maj, 2012 / 20:44

    Skład sensowny, zobaczymy co z tego będzie. Tymczasem Liverpool rzeczywiście raczej dość lichym zestawieniem wychodzi, więc jest szansa wygrać pierwszy mecz w mieście Beatlesów. 😉

    Co do biblioteki, muszę pisać pewną pracę. 🙂 Ale spoko, dzięki takim rozrywką jak dzisiejszy mecz jakoś przeżyję. 😛

  5. Piter 1 Maj, 2012 / 20:49

    Ja coś mam złe przeczucia, przed tym meczem, niby Liverpool rezerwowym składem, ale ja coś czuje, że dziś minimalnie przegramy.
    Oby tylko Carroll nam nie strzelił gola.

    Gdzie jest Diarra? Też się cieszę, że Kacaniklic dostał dzisiaj szansę, ale moim zdaniem niema najmniejszych szans na Euro, nie sądzę by się selekcjoner Szwedów nim interesował, trochę za wcześnie na Euro dla niego.
    Szkoda, że znów Baird na ławce.

  6. Macu 1 Maj, 2012 / 20:53

    Trudno powiedzieć, że poprawiaMY liczbę goli na wyjeździe, ale co tam. No i jest ta pierwsza bramka na Anfield od 5 lat. LD

  7. cookie 1 Maj, 2012 / 20:53

    Macu, jak to, bronisz się już w tym roku? Też mam obronę za dwa miesiące, jakoś się uda 😀

    Diarra pewnie po prostu tym razem nie załapał się do składu. A co do Szwedów, nie znam oczywiście za bardzo ich składu, ale w 23-tce mógłby się Alex znaleźć, nie zapominajmy że miał też świetne dwa miesiące w Watfordzie, już wtedy musiał pojawić się na radarze ludzi.

  8. Piter 1 Maj, 2012 / 20:54

    To powinien być gol Kacaniklicia, miała farta, że ostatecznie piłka wpadła do bramki, najważniejsze, że prowadzimy.

  9. cookie 1 Maj, 2012 / 20:54

    No i rykoszet po strzale Alexa właśnie 😀

  10. Piter 1 Maj, 2012 / 20:57

    Tak w ogóle to fajnie było by ustrzelić dublet z Liverpoolem.
    Oby tylko Dickson znowu nie wchodził, lepiej, żeby w drugiej połówce dał szansę Freiowi i Kasamiemu.

  11. cookie 1 Maj, 2012 / 21:02

    Tu też powinien być gol Kacy, ale Paweł zachował się egoistycznie 😦 albo po prostu myślał, że zbliża się piłkarz Liverpoolu, a nie Alex.

  12. Macu 1 Maj, 2012 / 21:36

    Nie, nie, nie bronię się jeszcze (za rok), ale mam do napisania pracę na 4000 słów, właśnie przetarcie przed przyszłorocznym wyzwaniem. 😛 Ale za Ciebie na pewno będziemy trzymać kciuki! 🙂

    W drugiej części już zdecydowanie gorzej, bo Liverpool zabrał nam piłkę, którą wyśmienicie operowaliśmy. Rzeczywiście szkoda tej sytuacji Poga i Alexa, bo zdaje się, że Szwed byłby w lepszej sytuacji, mógł jeszcze przyjmować. A że można by go na Euro wziąć, to inna sprawa. Trochę martwi dominacja powietrzna Carrolla, ale już nie będę więcej pisać, bo wyjdzie na to, że Senderos by się przydał. 😛

    Ciekaw jestem jaki będzie obraz gry w drugiej połówce, chyba nieco oddalimy grę od własnej bramki.

  13. Piter 1 Maj, 2012 / 21:42

    Do 25 minuty byliśmy lepsi przeważaliśmy, a Liverpool miał setki strat, powinniśmy już wtedy prowadzić 2:0, tak naprawdę to 2 gole powinien strzelić Kacaniklic, on gra naprawdę dobry mecz dla tego szkoda, że nie strzelił żadnego gola. W ogóle do gdzieś 30 minuty często oba zespoły grały dosyć chaotycznie, ale później Liverpool już sobie grę poukładał i był coraz groźniejszy, choć najlepszą sytuacje stworzył sobie po błędzie Schwarzera.
    Bardzo dobry jest dzisiaj Dembele, a także Kacaniklic, pewny dzisiaj jest Hangeland.
    Ogólnie to raczej prowadzimy zasłużenie, choć jeśli druga połowa będzie wyglądała jak ostatnie 15 minut pierwszej to tego meczu na pewno nie wygramy.

  14. cookie 1 Maj, 2012 / 21:45

    No właśnie, bo w ogóle nie pasował mi ten rok, jeśli chodzi o Twoją obronę. Powodzenia z tą książką, bo tak to chyba można nazwać, no i dzięki za miłe słowa, ale najlepiej chyba w ogóle o tym nie gadajmy 🙂

    O kurde, dopiero zobaczyłem skład naszej obrony, który przecież sam wklejałem, musiało mi się wyłączyć myślenie. Faktycznie, to z Aaronem tak wygrywa Karolina. Coś Hughesowi nie leży Liverpool, słabo w meczu FA Cup, słabo trzy dni temu, słabo teraz 😛

    I nawiązując do słów Pitera, chyba niestety należy się przygotować na Etuhu, a nie na Freia na boisku, już tylko kontrujemy i liczymy że Liverpool będzie pudłował…

  15. stevenson 1 Maj, 2012 / 21:52

    Prowadzimy 1:0, no nie moze być.
    Prosiłbym o linka.

  16. stevenson 1 Maj, 2012 / 22:01

    Co ten Aaron wyprawia, Brede powinien go ostro kopnąć w tyłek.

  17. cookie 1 Maj, 2012 / 22:01

    Kerim, ale za Alexa niestety, który grał bardzo fajnie.

    Może przesadzam, są fajne kontry, ale dominuje Liverpool.

  18. cookie 1 Maj, 2012 / 22:05

    Aj, Frei 😦 coś nie ma szczęścia i Alex i Kerim.

  19. stevenson 1 Maj, 2012 / 22:05

    Cholera, dobra piłka do Riisego poszła, obrońca go przycisnął i po akcji.

  20. cookie 1 Maj, 2012 / 22:06

    Dobry żart byłby, gdyby Dżon zdobył pierwszą bramkę w barwach Fulham na Enfild 😛

  21. Piter 1 Maj, 2012 / 22:22

    Kasamiego na boisko. Już powinniśmy rozstrzygnąć ten mecz.

  22. cookie 1 Maj, 2012 / 22:27

    Clint zawsze takie strzela, musiał dostać paraliżu 😦

  23. cookie 1 Maj, 2012 / 22:38

    Co prawda w finale FA Cup zagra pewnie niewielu z dzisiejszego skladu Liverpoolu, ale co się będziemy przejmować detalami 😛

  24. Macu 1 Maj, 2012 / 22:46

    Brawo, brawo, druga połowa jednak lepsza niż końcówka pierwszej i zasłużone zwycięstwo. Trochę niepotrzebne nerwy, bo Demps mógł coś wykorzstać, ale trzeba przyznać, że dzisiaj w obronie graliśmy raczej pewnie. Pierwsze zwycięstwo w Liverpoolu wreszcie zamaskowane. A że gospodarze grali słabszym składem? Parę konkretnych nazwisk przez murawę się przewinęło. 😛

  25. cookie 1 Maj, 2012 / 22:48

    Dokładnie, co sobie będziemy psuć święto, jeden z najbardziej historycznych wyników Fulham w Premier League! Roy, to dla Ciebie! 😀

  26. Macu 1 Maj, 2012 / 22:51

    Zmaskowane? kuźwa, nie mam pojęcia co chciałem napisać. 😛

    [edit] A, już wiem, zanotowane. 😉

  27. cookie 1 Maj, 2012 / 22:56

    Uznałem to słowo za Twoją licentia poetica 😛

  28. Piter 1 Maj, 2012 / 23:02

    O ile po pierwszej połowie miałem wrażenie, że to bardziej Liverpool przegrywa, a jeżeli my wygrywamy, to po drugiej mogę stwierdzić, że to my wygraliśmy ten mecz.
    Naprawdę świetna druga połowa, tak naprawdę mogliśmy wygrać wyżej, szkoda mi naszych dwóch młodych skrzydłowych obaj zasłużyli na gola.
    Trzeba przyznać, że ciężko powiedzieć kto powinien zostać uznanym najlepszym na boisku, bo i Hangeland i Dembele zagrali kosmiczny mecz, byli dzisiaj perfekcyjni, świetnie spisali się Frei i Kacaniklic, dobry mecz Clinta zabrakło mu tylko tej bramki.
    Znowu jestem rozczarowany brakiem Kasamiego, mógł dostać chociaż na koniec 10 minut, jeżeli w końcu zagra i coś zepsuje lub zagra słabo wszyscy powiedzą, że jest słaby, ale co ma pokazać jak gra tak rzadko, do tego jak grał to miał pecha karny z Chelsea i nieuznany gol z WBA, pewnie jest zablokowany i załamany.

  29. Macu 1 Maj, 2012 / 23:06

    Haha. 🙂 Moi kumple zawsze się ze mnie śmieją, bo kiedyś w smsie zamiast przebajerowany napisałem przepelcmowany. Od tego czasu nie używam słownika T9. Ale jakim cudem wyszło „zmaskowane”, to na prawdę pojęcia nie mam.

  30. cookie 1 Maj, 2012 / 23:18

    Pomyśleć, że Kasami mógł odejść zimą za 5 baniek do Juve. Marnuje się tu niestety, ale kto by przewidział wystrzałową formę Kerima i Alexa, dzisiaj zespół zagrał tak, że moglibyśmy Bryana opchnąć i zostałoby to praktycznie niezauważone. Ale jak Pajtima pokazuje kamerzysta, to wciąż się uśmiecha 😛

    Macu, nigdy nie ufaj maszynom 😛 ja co prawda skrzętnie korzystam z T9, ale nigdy nie wyślę nic z rozpędu, tekst musi jeszcze ocenić ludzkie oko 😛

Dodaj odpowiedź do Piter Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.