LE: Gol zaliczki, ale za to jaki! Fulham 2-1 Szachtar Donieck

Przecudowne trafienie Bobby’ego Zamory daje zespołowi Fulham niezwykle cenną zaliczkę przed przyszłotygodniowym rewanżem na Donbass Arena i nadzieję na wyeliminowanie zeszłorocznego triumfatora pucharu UEFA. Spotkanie rozpoczęło się fantastycznie dla gospodarzy, bo już w chwilę po wznowieniu  gry wyszli na prowadzenie za sprawą Zoltana Gery. Szachtar zdołał jednak odpowiedzieć po pół godziny, kiedy do siatki trafił Luiz Adriano. Ukraińcy zdobyli zdecydowaną przewagę, a jakość  ich akcji oraz podań znamionowała olbrzymią klasę jedenastki Mircea Lucescu.  Druga połowa to jednak znacznie lepsza gra Fulham, udokumentowana  jednym z najpiękniejszych goli strzelonych przez zespół w tym sezonie. Ostatecznie padł wynik 2-1, który oznacza, że podopiecznych Hogdsona czeka niezwykle ciężka walka o awans do następnej rundy. Bramka wyjazdowa sprawia natomiast, że o Szachtar przystąpi do tego meczu w roli faworyta. Jednak bez względu na wynik spotkania rewanżowego, dzień 18 lutego na długo zapadnie w pamięci kibiców The Whites.


Przygoda. To słowo wielokrotnie pojawiało się w kontekście udziału Fulham w rozgrywkach Ligi Europejskiej. Zarówno faza eliminacyjna, jak i grupowa, pokazały, że Roy Hogdson nie miał zamiaru zabierać na wycieczkę biernych obserwatorów. Szansę gry dostawali gracze stanowiący zaplecze pierwszego składu, m.in. Greening, Riise, czy też Kelly. Jednakże dobra sytuacja zespołu w Premier League sprawiła, że trener Fulham postanowił wziąć na poważnie fazę pucharową tychże europejskich rozgrywek. Na pierwszy mecz z Szachtarem wyszykował zatem możliwie najsilniejszy zespół, pozbawiony niespodzianek kadrowych. Na lewej obronie zobaczyliśmy Stephena Kelly’ego, który zastępował nadal kontuzjowanego Konchesky’ego i nie uprawnionego do gry w LE Nicky’ego Shoreya. Po drugiej stronie boiska, rolę defensora spełniał Chris Baird. Dobrze dysponowana ostatnio para Murphy – Etuhu miała zapewnić stabilizację w środku pola, tymczasem partnerem Zamory w ataku został rekonwalescent Zoltan Gera, który wrócił po kontuzji kolana. Drużyna przeciwnika, prowadzona przez Rumuna Mircea Lucescu, wybiegła na murawę Craven Cottage w składzie podobnym do tego, w jakim występowała na europejskich boiskach na jesieni. Występujący w formacji 4-2-3-1 zespół, swoją grę oparł na ofensywnych wejściach bocznych obrońców, kapitana Darijo Srny, a także Rumuna Razvana Rata. Dwójka ta wspierała super groźny kwartet ofensywny, rodem z kraju kawy: Jadson, Ilsinho, Fernandinho, Luiz Adriano. Polskim akcentem tego pojedynku, była obecność na ławce rezerwowych ex-reprezentanta Polski, Mariusza Lewandowskiego.

Spotkanie zaczęło się od odważnych ataków Fulham. Już po niespełna minucie gry mogło być jeden do zera.  Dośrodkowanie Murphy’ego bite z prawej strony było wręcz podręcznikowe, i zamykający akcję na tylnym słupku Hangeland zdołał oddać celny strzał głową. Na posterunku był jednak Andriy Pyatov, który z reszta popełnił fatalny błąd przy golu Naldo w pamiętnym finale pucharu UEFA. Jednakże publika zgromadzona nad Tamizą nie musiała długo czekać, by po raz pierwszy tego wieczora wpaść w entuzjazm. Wczesny okres dominacji został przypieczętowany golem Gery już w 3 minucie. Prostopadła piłka kapitana Fulham znalazła Zamorę, który jednym dotknięciem wyłożył ją jak na tacy Węgrowi. Gera uderzył płasko lewą nogą, na krótki słupek, Pyatov zdołał jeszcze trącić piłkę ręką, ale jedynie osłabił impet futbolówki, która wpadła ostatecznie do siatki. Wymarzony początek. Jednak wraz ze strzeleniem gola, ataki Fulham ustały, niczym pozbawione zasilania. Szachtar z każdą chwilą zdobywał inicjatywę, a The Whites cofnęli się bardzo głęboko, murując bramkę w 10 zawodników. Mimo tego, górnicy, jak popularnie nazywani są gracze gości, nie potrafili stworzyć sobie żadnej klarownej sytuacji. W 24 minucie Fulham miało rzut wolny w pobliżu pola karnego. Zamora rozegrał go z Murphym, a podkręcony strzał lidera zespołu minął nieznacznie prawy słupek bramki. Z każdą chwilą rosła jednak przewaga Ukraińców. Rzucał się w oczy znakomity poziom wyszkolenia piłkarzy rywala. Fantastycznie wymieniali piłkę, z szybkością nie osiągalną dla wielu zespołów. Wzorowo rozciągali grę i szukali wolnych sektorów boiska, a ich przerzuty były dokładne co do centymetra. Znakomity poruszali się także bez piłki.  Po pół godziny gry, Darijo Srna oddał groźny strzał z linii pola karnego, który ostatecznie  świsnął obok słupka. Czuło się jednak, że gol dla gości jest bardzo bliskio. Minutę później stał się on faktem. Fulham straciło piłkę przy konstruowaniu akcji, Ukraińcy szybko przetransferowali ją w okolicę koła środkowego.  Do futbolówki doszedł Ilsinho i przepięknym prostopadłym podaniem koło nogi Etuhu wyprowadził na sytuację sam na sam Luiza Adriano. Ten położył na ziemi Marka Schwarzera i bez większych kłopotów umieścił piłkę w bramce. Radość kibiców z Doniecka była olbrzymia, bo ich zespół strzelił bardzo ważnego wyjazdowego gola. Choć do końca pierwszej części gry utrzymywała się przewaga gości, to The Cottagers byli bliżsi szczęścia. W 35 minucie Duff dośrodkował z prawej strony, a będący w polu karnym Simon Davies zdołał oddać strzał głową. Niestety Walijczyk był w trudnej sytuacji, a jego uderzenie było niecelne.  Potem Szachtar długo utrzymywał się przy piłce, frustrując kibiców Fulham ciągłymi podaniami w strefie obronnej. Wkrótce zabrzmiał gwizdek Belga Gumienny’ego, który zaprosił obie jedenastki do szatni. Bez wątpienia pierwsza połowa należała do gości, którzy dyktowali warunki na boisku.

Druga część gry rozpoczęła się w podobny sposób, w jaki kończyła się jej poprzedniczka. Ukraińcy starali się utrzymać się przy piłce, niekoniecznie daleko od własnej bramki. Roy Hogdson musiał jednak uczulić podczas przerwy swoich zawodników na ten element gry gości, gdyż jego podopieczni zaczęli bardziej agresywnie, pressingiem atakować rywala. Przyniosło to pożądany efekt, ponieważ  Fulham ponownie przejęło kontrolę na boisku i zaczęło prowadzić grę w okolicach bramki Pyatova. W 63 minucie padł gol, który na długo zostanie zapamiętany przez wszystkich kibiców The Whites i już został okrzyknięty jednym z najpiękniejszych w historii klubu. Po wyrzucie z autu piłka trafiła do Hangelanda, znajdującego się w okolicy koła środkowego. Znany z dobrego wyprowadzania akcji Norweg postanowił podać prostopadle w kierunku Zoltana Gery. Węgier ani myślał przyjmować futbolówkę, a jedynie przedłużył ją z piętki w kierunku Zamory. Rosły anglik oddał natomiast z 20 metra strzał życia, jakby zapominając, że to jego lewa noga jest tą mocniejszą. Uderzona z potężną siłą piłka rozcinała powietrze niczym dobrze naostrzony nóż i odbijając się od poprzeczki pokonała Pyatova. Wątpie, aby Ukrainiec był w stanie ją chociaż zobaczyć. Tak zatem Fulham ponownie objęło prowadzenie, a Zamora raz jeszcze zapukał do drzwi kadry Fabio Capello. Z każdą chwilą mecz nabierał coraz większych rumieńców,  bardziej okazałych niż te, które można ujrzeć na twarzy Lewandowskiego. Szachtar próbował się odgryźć, a ukraiński zespół operował piłką niczym reprezentacji Brazylii. Nie powinno z resztą to dziwić, biorąc pod uwagę ilość przyjezdnych z Ameryki Południowej w drużynie Akhmetova. Tym razem The Whites nie cofnęli się jednak tak głęboko. W 67 minucie Duff dośrodkował z prawej strony, a główka Gery mogła zaskoczyć goalkeepera gości. Była jednak nieco za słaba. Trzy minuty później Fulham stanęło przed kolejną okazją. Rzut rożny wybił Murphy, a uderzenie głową pozostawionego bez krycia Zamory było minimalnie niecelne. By ożywić poczynania swoich zawodników, Mircea Lucescu postanowił wprowadzić młodziutkiego byłego gwiazdora Gremio, Douglasa Costę. Sprawiał on dużo kłopotów pod bramką Schwarzera, jednak górnikom brakowało ostatniego podania. Jednakże im bliżej było końca spotkania, tym Ukraińcy byli bliżsi bramki wyrównującej. Fulham, zadowolone jednobramową zaliczką, cofało się coraz głębiej. W 91 minucie zespół mógł za to słono zapłacić. Fernandinho znalazł się po lewej stronie pola karnego i technicznym strzałem spróbował zapisać swoje nazwisko w notesie sędziowskim. Tylko w sobie znany sposób Schwarzer zdołał obronić to uderzenie i tym samym zapewnić The Whites historyczne zwycięstwo!

Mając na uwadze klasę rywala, wygrana na Craven Cottage różnicą jednej bramki to niebywały wyczyn. Goście ani przez chwilę nie wyglądali na zespół obudzony z zimowego snu, który gra dopiero pierwszy mecz o stawkę od dłuższego czasu. Na każdym kroku było widać fantastyczne umiejętności piłkarzy przeciwnika i fakt, że nie przypadkowo sięgnęli oni niespełna rok temu po puchar UEFA. Co prawda Szachtarowi udało się wbić wyjazdowego gola, jednak ostateczny wynik daje pewną dozę optymizmu przed rewanżem. Z pewnością faworytem dwumeczu nadal pozostaną gracze z Doniecka, zwłaszcza jeśli uwzględnić ich niespotykaną siłę jeżeli chodzi o występy na własnym obiekcie. Jednak Fulham powinno przystąpić do tego spotkania na względnym luzie, bo i tak osiągnęli już więcej niż zakładali.

Mini skrót meczu: tutaj.
Gole, wysoka jakość, angielski komentarz: 1, 2, 3.

6 myśli w temacie “LE: Gol zaliczki, ale za to jaki! Fulham 2-1 Szachtar Donieck

  1. cookie 19 lutego, 2010 / 14:54

    Witaj Macu 😉
    wynik jest fantastyczny. Wczoraj wróciłem i załapałem się na I połowę. Świetnie rozpoczęliśmy. Kojarzyłem tego Pyatova z tego samego byka w finale PUEFA, więc jak on wyjął główkę Hangelanda, byłem zaskoczony. A potem euforia przy bramce Zoltana. Ile ten facet strzelił już dla nas ważnych bramek. Warto było czekać, aż „zaskoczy”. Byłem pewien że złapiemy wiatr w żagle, przypominał się mecz z MU – „czemu by tej szansy nie wykorzystać”? naprzeciw stoi garstka Ukraińców, Rumun, Chorwat i kilku Canarinhos. No ale – szybko okazało się, że to Brazylijczycy z najwyższej półki. Grali niebywałą piłkę. W pewnym momencie wydawało sie, że to nasza ukochana Polska eskadra gra z Brazylią. No ale skoro przeciwnicy nie chcieli tego przełożyć na bramki… w każdym razie ta psychiczna demolka sprawiła, że wyłączyłem. Jak zobaczyłem wynik końcowy, nie uwierzyłem. Historyczny wynik. Bramka Bobby’ego – cudo. Gdyby to strzelał Rooney, zapewne przez 5 lat byłby to youtube’owy hit. Pozostaje tylko wierzyć, że Bobby’emu zostanie to wynagrodzone poprzez wyjazd do RPA, bo dobrze wiemy, że swojego potencjalnego rywala-Heskeya- rozkłada na łopatki w każdym elemencie.
    W każdym bądź razie wynik jest jeszcze raz-fantastyczny i co najlepsze- naprawdę otwiera nam drogę do 1/8. Szachtar w rewanżu będzie grał z pełnymi spodenkami. Jedna szybka, choćby przypadkowa bramka z naszej strony-i to może wystarczyć. Kwestia tego, kogo do Doniecka zabierze Roy. Konch powinien być gotów, a jeśli tak, niech od razu tam jedzie. Wydawało mi się, że to Kelly zaspał przy bramce Adriano, poza tym jest zwyczajnie naszym najsłabszym ogniwem.

    P.S. po raz kolejny świetny opis 🙂 po bardzo lekkim i świetnie dopasowanym stylu mogę się domyślać, że to dla Ciebie czysta przyjemność 🙂

  2. Oskareusz 19 lutego, 2010 / 15:15

    Bobby Zamora – chapeau bas!

  3. Macu 19 lutego, 2010 / 15:28

    Cookie —> Lubię pisać, aczkolwiek zajmuje mi to dość dużo czasu i wymaga dość dużej ‚myślówy’. 🙂 Taki jeden opis to średnio 1-2 godziny. Ale fakt, że ktoś to czyta i komentuje, dodaje mi sił.

    Capello lubi ludzi w formie, więc Bobby ma realną szansę. Kelly rzeczywiście był najsłabszym ogniwem, bo przeciętnie grał w defensywie, a w ofensywie w ogóle się nie udzielał. Z drugiej strony, wyraźnie widać, że to zawodnik wyłącznie prawonożny. Ale gdy dostał szansę na prawej obronie, także zawiódł.

    W rewanżu będzie na pewno niezwykle ciężko, bo Szachtar na własnym stadionie jest bardzo mocny, co w porównaniu z naszą wyjazdową formą zwiastuje kłopoty. Ale tak jak mówisz, jedna, przypadkowa bramka może wiele zmienić. Zwłaszcza, że Ukraińcy zdają się trochę lekceważyć Fulham. 🙂

    Oksareusz —> Najbardziej to mu są winny ci, którzy krytykowali go sezon temu. Ja tam doceniałem jego grę pod bramką i nic nie mówiłem. 🙂

  4. cookie 19 lutego, 2010 / 22:02

    Rzeczywiście, całość wygląda bardzo przemyślanie. Tekst czyta się przyjemnie, „płynie” od początku do końca – kawał świetnej pracy 😉 po prostu musisz się kiedyś w tym spróbować na poważnie 🙂
    Nie spodziewałem się, że Kelly będzie naprawdę tak niewielkim wzmocnieniem. Pamiętam, jak swego czasu, jako jeden z bardzo wielu talentów, eksplodował w Tottenhamie. Potem stało się z nim naprawdę coś niedobrego. Być może potrzebuje on więcej czasu. Trzeba starannie szlifować swoje diamenty. Kiedyś łapałem się za głowę widząc grę Zoltana Gery. Naprawdę, tkwi w Kellym większy potencjał niż wskazują na to jego występy.
    Szachtar jest wielkim faworytem w rewanżu, nie ma co do tego wątpliwości, całkowicie realne jest to, że dostaniemy tam srogie bęcki. Ale ta presja po pierwszym spotkaniu może właśnie spowodować jakiś niespodziewany obrót- tyle razy się to w piłce zdarzało 😉
    Oni już wiedzą, że powinni się nas obawiać 🙂

  5. krepel83 20 lutego, 2010 / 08:55

    Szczerze powiedziawszy nie mam nic do dodania bo wszystko już zostało napisane przez autora (stary podziwiam Cie) jak i komentujących powyżej.Dodam jedynie że to Szachtar musi awansować a My możemy i mam nadzieje ze ten luz psychiczny pomoże nam w rewanżu.Żeby tylko nie stracić bramki na „dzień dobry”.Póki co cieszmy się ze zwycięstwa bo naprawdę jest z czego.Tradycyjnie zamieszczam linki dla tych którzy nie widzieli meczu a skróty to dla nich za mało 🙂

    1 połowa
    http://letitbit.net/download/0…..1.avi.html
    oraz
    http://shareflare.net/download…..1.avi.html

    2 połowa
    http://letitbit.net/download/0…..2.avi.html
    oraz
    http://shareflare.net/download…..2.avi.html

    Pozdrawiam

Dodaj odpowiedź do krepel83 Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.